Zacznę od tego, że zanim zabrałam się za przeczytanie najnowszej książki Joanny Stogi, nie miałam pojęcia o istnieniu Étretat, a że lubię odkrywać nowe zakątki świata, nie omieszkałam sprawdzić, co to za miejsce. Wszechwiedzący Google rozsiał przede mną obrazy wybrzeża w północnej Francji. Widok alabastrowych klifów porośniętych zielenią z urwiskami, do złudzenia przypominającymi trąbę słonia zanurzoną w wodzie, zapiera dech w piersiach. Powiedzieć, że jest bardzo fotogeniczny, to tak jakby nie powiedzieć nic. Zdążyłam jednak już poznać twórczość Joanny Stogi i wiedziałam, że nie aspekty wizualne będą trzonem powieści, a jeśli nie krajobraz, to co?
Joanna Stoga jest autorką zbioru opowiadań ,,Las, pole, dwa sobole”, który ukazał się w 2020 roku nakładem wydawnictwa Seqoja. O książce pisałam tutaj. Publikuje na łamach Miesięcznika Społeczno-Kulturalnego ,,Śląsk” oraz magazynu ,,Biały Kruk”. Pisarstwo to nie jedyne jej zajęcie. Joanna Stoga jest nagradzaną fotografką rozmiłowaną w naturze, botanice i muzyce. W dziedzinie fotografii współpracuje z Ogrodem Botanicznym Uniwersytetu Wrocławskiego i Narodowym Forum Muzyki. Więcej tutaj.
,,Słoń z Etretat” to ciepła i zarazem słodko-gorzka opowieść o życiu, i próbie pogodzenia się z tym, co dostajemy od losu. Niestety, często są to sprawy, które sprawiają, że jesteśmy zmuszeni żyć według scenariusza, którego byśmy dla siebie nie wybrali.
Zakińscy należą do tradycyjnej polskiej rodziny i nie wyróżnialiby się niczym szczególnym, gdyby nie fascynacja mitologią grecką. W taki oto sposób Aleksandra zostaje Kassandrą (w skrócie Kassi). Matka nosi imię Demeter (Demi), a ojciec, który ,,zdawał się wiecznie senny i zamyślony”, staje się Morfeuszem (M.).
Trzydziestokilkuletnią Kassi poznajemy w momencie, kiedy traci matkę. Pogrożona w żałobie dziewczyna: ,,Działa, bo musi, jednak nie potrafi niczego odczuwać. Jest jak arktyczne morze skute nagłym przypływem zimna i ten stan utrzymuje się również podczas pogrzebu.” Do tego odrętwienia przyczynia się wspomnienie wydarzeń z przeszłości. Kilkanaście lat wcześniej w rodzinie Kassi dochodzi do tragedii, w wyniku której umiera jej brat, Teo. Z dnia na dzień życie nastoletniej dziewczyny diametralnie się zmienia. Kassi musi dorosnąć, matka przejmuje obowiązki ,,głowy rodziny”, a ojciec, który był świadkiem wypadku, przestał ,,działać” jak powinien. Jest ,,jak zepsuty zegar, który rozpadł się na części i wprawdzie udało się go ponownie złożyć, (…) jednak niczego już nie wskazuje.”
Mam wrażenie, że od śmierci Teo wszyscy członkowie rodziny popadają w jakiś rodzaj stagnacji. Demeter działa metodycznie. Skupia się na uporządkowaniu spraw doczesnych, jakby sama przygotowywała się do odejścia, a przez to nie dostrzega cierpienia Kassi. ,,Kiedy uznała że resztę porządków można powierzyć córce, zasłabła i karetka zabrała ją do szpitala. Zmarła dwa tygodnie później, przytomna niemal do samego końca. Do końca też udzielała Kassi instrukcji: zrób to, przypilnuj tamtego, pamiętaj o tamtym. Była praktyczna do bólu, obyło się więc bez dramatycznych scen, ale i bez czułych słów. Ostatnie zdania, jakie powiedziała do Kassi, brzmiały: ,,Paprotkę oddaj Krysi z drugiego. Ty mi ją zmarnujesz”. M. zupełnie zamknął się na rzeczywistość, a Kassi wpadła w spiralę trudnych do udźwignięcia obowiązków i piętrzących się problemów. Paradoksalnie tylko Teo wydaje się być wiecznie żywy, idealny, boski. Kassi zawsze pozostawała w jego cieniu, co powodowało u niej kompleksy i brak pewności siebie oraz podświadome rozmyślanie: Czy ojciec pozostałby sobą, gdyby to ona zginęła zamiast Teo? Nawet jeśli Kassi czuła się kochana, to na pewno mniej od brata.
Zatrzymam się na chwilę przy postaci Teo, ponieważ jego duch unosi się nad życiem Kassi, niczym mistyczna mgła na mokradłach. Każdy wie, że jak tylko wyjdzie słońce, zniknie, ale wieczorem zalegnie i utrudni wieczność. Osobiście nie poznałam człowieka idealnego, toteż od początku nie wierzyłam w ,,boskość” Teo, ale wierzyli w nią Zakińscy. Właściwie wymalowali nad jego głową aureolę i czcili go, jak się czci świętego. Tylko, że Teo był zwykłym człowiekiem. Ambitnym studentem socjologii, któremu stawiano poprzeczki wyżej i wyżej, nie pozwalając na popełnianie błędów, bo te pozostałyby niewybaczone.

Czytając ,,Słonia z Étretat”, w pierwszym momencie mogłoby się wydawać, że trzonem powieści będzie śmierć. Jednak nic bardziej mylnego. Joanna Stoga skupia uwagę czytelnika na wielowymiarowości życia. Możemy tu zauważyć samotność, próby zmagania się z własnymi demonami, strach przed przyjęciem pomocy, ale również miłość, przyjaźń, akceptację oraz odnajdywanie przyjemności w codziennej rutynie. Nowe znajomości otwierają drzwi do nowego życia, ale czy Kassi zdecyduje się przekroczyć próg? ,,Od śmierci Demi świat Kassi skurczył się do rozmiaru mieszkania. Znikły Kanary i Azory, o których tak marzyła, znikają góry, morze i jeziora z kajakami. Pozostają jedynie znajome do bólu ściany i park, w którym z pamięci mogłaby zrobić inwentaryzację wszystkich drzew, krzewów, a nawet pokrzyw.”
Autorka zwraca również uwagę na ważne problemy społeczne, jakimi są brak akceptacji dorosłych osób obciążonych niepełnosprawnością intelektualną oraz kiepska pomoc dla ich opiekunów. Bardzo subtelnie, ale też konsekwentnie, podkreśla czym jest zmęczenie i bezsilność w obliczu systemu i kłopotów finansowych. Sprawnie buduje sceny w klimacie tragikomedii, niejednokrotnie wywołując tym śmiech przez łzy. Bardzo dobrze kreuje sylwetki postaci drugoplanowych, chociażby postać Brygidy. Wielka kobieta o gołębim sercu, w której (w końcu!) Kassi widzi człowieka, pełnego niedoskonałości. Myślę, że ten psychologiczny kontrast, jaki zastosowała autorka, to cenna lekcja dla każdego z nas: Nie ma ludzi idealnych, każdy jest na swój sposób wybrakowany.
,,Słoń z Étretat” to nietuzinkowa powieść obyczajowa pełna nienachalnych symboli i skondensowanych opisów, które magnetyzują niczym dobrze skadrowane fotografie. Myślę, że nie przesadzę, jeśli porównam ją do swoistego przewodnika po duszach i umysłach ludzi, którzy pchają swój bagaż, nawet wtedy, kiedy nad ich głowami szaleje burza.
Powieść Joanny Stogi jest ważną lekturą dla ludzi wrażliwych, ceniących nieprzeciętną literaturę oraz dla tych, którzy chcą zrozumieć, z jakimi trudnościami zmagają się opiekunowie osób niepełnosprawnych. Dla mnie ,,Słoń z Étretat” stał się symbolem nadziei, siły i wiary w drugiego człowieka. To książka, która dostarcza wzruszeń i mam nadzieję, że odnajdziecie w tej powieści tyle samo wartości dodanej, co ja. Z pewnością nie pożałujecie czasu, spędzonego przy tej lekturze. Taka proza to perełka we współczesnej literaturze obyczajowej.
Źródło cytatów: Joanna Stoga, Słoń z Étretat, Wydawnictwo Seqoja, Olsztyn 2022.