Przyjęcie

Natasha Brown jest brytyjską pisarką, a ,,Przyjęcie” to jej powieściowy debiut, za który otrzymała nominację do Folio Prize, Goldsmiths Prize i Orwell Prize for Fiction. W polskiej wersji książka ukazała się w tłumaczeniu Martyny Tomczak, nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.

Zacznę od tego, że moim pierwszym zaskoczeniem był niewielki gabaryt tej powieści (wraz z podziękowaniami, sto siedemnaście stron). Drugim, forma w jakiej autorka przedstawia historię czarnoskórej Brytyjki.

Główną bohaterkę, a zarazem narratorkę, poznajemy w chwili, gdy dowiaduje się o swoim awansie w korporacji branży finansowej. Czym sobie zasłużyła na uznanie? Umiejętnościami, kompetencją, ciężką pracą? Nie powinna negować swoich kompetencji, a jednak kompleksy, wynikające z tytułu jej pochodzenia, tłumią jej poczucie wartości.

,,Więc gdy te usta się otworzyły i zaczęły pluć jadem, przez co inni przy stoliku poczuli się niezręcznie, rozumiała, skąd wypływa ten gniew, chociaż sama była jego celem. Czekała, aż uwolni ją dzwonek telefonu, a w międzyczasie rozumiała go, po cichu, uprzejmie.”

Chociaż główna bohaterka jest obywatelką Wielkiej Brytanii- tu się urodziła, dorastała, kształciła, walczyła o swoją społeczną pozycję, a teraz wzorowo wypełnia obowiązki prawego człowieka  (można by powiedzieć, że stała się równa ,,białym”) i tak odczuwa niesprawiedliwość. Może nie taką, jaka dotykała jej przodków, ale utkaną z niuansów codzienności. Kobieta twardo stąpa po ziemi, budzi respekt, wie czego chce i dokąd zmierza, jednak pod tym ,,opancerzeniem” znajduje się człowiek wrażliwy, inteligentny i spostrzegawczy. Być może właśnie te cechy zmuszają ją do refleksji nad marnością imperialnych osiągnięć.

Razi ją obłudna poprawność polityczna (zwłaszcza ta okazywana na korporacyjnych czy towarzyskich spotkaniach), wystudiowana uprzejmość ludzi z wyższych sfer, oraz nierówna walka płci. Denerwują utarte zwroty takie jak: asymilacja, równość, różnorodność… Przeraża brak kontroli nad wieloma aspektami życia i czuje rozgoryczenie w obliczu historii kraju, który ją wychował, ale jego ,,biali” obywatele nie potrafią jej w pełni zaakceptować.

Dużo tu kontemplacji, zagłębiania się w egzystencjalne problemy, ale są też zarzuty wobec polityki Wielkiej Brytanii. Główna bohaterka zastanawia się, jakby wyglądało życie jej przodków, gdyby nie dotyczył ich kolonializm. Jakby wyglądało jej życie, gdyby Brytyjczycy nie spisali ,,nowej” historii, bo w tej prawdziwej ,,wymazali sam akt wymazania”.

I właśnie to głębokie przywiązanie do korzeni nie pozwala jej w pełni czerpać radości z osiąganych sukcesów (bardzo dobrze autorka zobrazowała to podczas przyjęcia w wiejskiej posiadłości czy podczas kolacji z ludźmi z pracy). Można odnieść wrażenie, że główna bohaterka czuje się niczym pionek w szachowej rozgrywce. Nawet nie jest pewna czy jej chłopak (aspirujący młody polityk) darzy ją prawdziwym uczuciem, czy może jest z nią tylko dlatego, bo próbuje zerwać z konserwatywną postawą brytyjskich elit.

,,Rozumiem, co oznacza ten weekend. Odsłonięcie kotary, zaproszenie do ukrytych komnat. Ale nie przyjęcie do grona, jeszcze nie. Tylko jeden krok naprzód, krok bliżej. Teraz muszę się w tym jakoś odnaleźć. Przebywając z nim i Rach, uczę się, czym jest kapitał kulturowy. Uczę się poruszać po ich świecie. Ja powinnam żyć. Co powinno sprawiać mi przyjemność. Obserwuję i chłonę. To wymaga wprawy. Zrozumienia, co jest poza zasięgiem Do czego nigdy nie doskoczę.”

,,Przyjęcie” to powieść o współczesnym rasizmie i dyskryminacji płci, ale też o przeogromnym smutku w świecie dobrobytu. Natasha Brown odkrywa przed nami historię kobiety zagubionej, a jednocześnie świadomej swojej wartości. Kobiety, która zdaje sobie sprawę z poczucia bezsilności wobec wielu spraw, ale silnej w postanowieniach. Kobiety spełnionej, ale nieszczęśliwej, bo tkwi w niej mocno zakorzenione poczucie niesprawiedliwości.

Debiutancka powieść Natashy Brown składa się z urywanych, czasami nawet ,,poszarpanych”, scen. Co nie oznacza, że w zamian otrzymujemy strzępki obrazów. Wręcz przeciwnie. One są bardzo dobrze wykadrowane i wyraźne. Sugestywne i przepełnione emocjami. Nie każdemu przypadnie do gustu taka skondensowana i wymagająca skupienia forma, ale mnie ta proza urzekła. Być może przy bardziej rozbudowanej, wielowątkowej historii, taka kombinacja mogłaby męczyć, ale tutaj się sprawdza. To coś nowatorskiego (jeszcze nie spotkałam się z takim sposobem pisania), brawurowego, a zarazem poetyckiego. Z jednej strony dostajemy fragmenty pełne niedopowiedzeń i pretensji, by po chwili delektować się spokojnie tkanymi scenami.

Również moje odczucia przybierały różną moc oraz kształty. Zwłaszcza zrozumienie przeplatało się z irytacją, jak na przykład w scenie, w której główna bohaterka obrazuje ludzi za pomocą dwóch kolorów: czarnego i białego.

,,biały

nie ma jednej konkretnej barwy białej, jej percepcja uzależniona jest od siły światła

czarny

zupełnie ciemny pozbawiony światła

czarna rozpacz: uczucie ogromnego smutku, zwątpienia i beznadziei (…)”

Nie ze wszystkimi refleksjami się zgadzam, ale w wielu sprawach było we mnie dużo zrozumienia i współczucia.

,,Przyjęciu” Natashy Brown bliżej do eseju niż powieści, co nie zmienia faktu, że jest to lektura warta poznania. Z pewnością znajdziemy tutaj wiele tematów do przedyskutowania i zastanowienia się nad słusznością stwierdzenia: ,,Życie to transakcja wymienna.”

Podsumowując: ,,Przyjęcie” to książka napisana ciekawie i z pomysłem. Poruszone przez autorkę tematy tratują o rasizmie i dyskryminacji płci. O wyborach i decyzjach. O klasach społecznych i przywilejach. O poczuciu bezsilności w obliczu możliwości, jakie oferuje współczesny świat.

Ocena: 8/10

Liczba stron: 117

Cena: 39,90 zł

Źródło cytatów: Natasha Brown, Przyjęcie, tłum. Martyna Tomczak, Wydawnictwo Poznańskie, 2023.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »