Projekt Sztuka: ,,Dążenie do celu to, przede wszystkim, praca nad samym sobą.” – wywiad z Michałem Czekajem

Michał Czekaj – skuteczny trener rozwoju stanowiący praktyczne zaplecze dla firm jak i osób prywatnych w zakresie komunikacji, sprzedaży, budowania zespołów i zarabiania. Swoją karierę biznesową zaczął w 2007 roku od sprzedaży, młody nieopierzony handlowiec z wielkimi marzeniami. Konsekwentnie wspinający się po szczeblach kariery przeprowadził ponad 16.000 rozmów sprzedażowych, które dały mu praktyczne umiejętności komunikacyjne. W sprzedaży osiągnął bardzo wiele – przeszedł intensywną drogę od początkującego sprzedawcy do dyrektora zarządzającego strukturami w kilku miastach, a spod jego ręki wyszedł „Agent Roku” – jeden z najlepszych sprzedawców 2010 roku… Był, jest i – jak sam mówi – dalej będzie marzycielem. Marzy o wielkich stadionach, wypełnionych ludźmi, dla których jego doświadczenie oraz ludzi, z którymi pracuje będzie pomostem do lepszego życia. Prywatnie pokorny, ale świadomy swoich mocnych stron i celów. Sympatyk gór, motoryzacji i jazdy na motocyklu, szczęśliwy mąż cudownej żony Kasi, stawia przed sobą kolejne wyzwania, do których z dobrym zdrowiem z pewnością dojdzie. Jego magnetyczna osobowość i pakiet pozytywnej energii powoduje, że przyciąga do siebie ludzi, a budując z nimi trwałe relacje sprawia, że wspólnymi siłami mogą oni tworzyć świetne połączenia biznesowych i prywatnych znajomości.

Lucy: Co sprawiło, że porzuciłeś stabilizację etatu i poszedłeś niepewną ścieżką własnej działalności?

Michał Czekaj: Spojrzałbym na to inaczej. Według mnie to etat jest bardziej niepewny, chociaż mogłoby się wydawać, że stała, regularna pensja daje gwarancję stabilizacji, to tak naprawdę dzisiejsze czasy pokazują, że każda firma może zwolnić człowieka, jeżeli tylko mu on nie pasuje. Trudno zwolnić samego siebie z własnej firmy. Jeśli zdobędzie się podstawowe umiejętności, wiarę we własne możliwości oraz trafi się w potrzeby innych z produktem czy usługą, to możemy oczekiwać dobrych wyników. Trzeba pamiętać, że rynek jest różny i te wyniki też będą raz lepsze raz gorsze.

L.: Z natury jesteś marzycielem, czy to nie zaprzecza dyscyplinie bycia profesjonalnym szkoleniowcem?

M. Cz.: Myślę, że bycie marzycielem wręcz pomaga! Trener czy szkoleniowiec powinien być osobą spójną. To co robię nie jest sztuką dla sztuki. Gdyby rozwój miał dawać jedynie poczucie bycia osobą w rozwoju, czy osobą, która tylko podnosi kompetencje, to byłoby to poczucie złudne. Dążenie do celu, to przede wszystkim praca nad samym sobą. To może być lepsze zarządzanie czasem, pieniędzmi, emocjami, a to wszystko przekłada się na większą frajdę z życia, barwne wspomnienia i przygody. Kreatorem tego wszystkiego są marzenia. I dlatego jestem marzycielem i głośno o nich mówię.

L.: Przeprowadziłeś setki spotkań, tysiące rozmów. Czego nauczyłeś się od innych ludzi?

M. Cz.: Nauczyłem się przede wszystkim słuchać i mój wniosek jest taki, że ludzie dają nam darmową wiedzę, ogromne korepetycje i niesamowite historie. Jeżeli tylko nauczymy się wyciągać wnioski z ich przeżyć, jesteśmy w stanie się mocno bogacić. Zawsze powtarzam, że moje doświadczenie i moja wiedza, to jest wiedza tysiąca ludzi, których poznałem.

L.: Miałeś wypadek samochodowy. Jaka była twoja pierwsza myśl, kiedy wiedziałeś, że najgorsze już za tobą?

M. Cz.: Zostały wtedy uszkodzone cztery samochody i było to ogromne przeżycie. Ten wypadek uzmysłowił mi, że oddając kontrolę innym ludziom, musimy mieć do nich stuprocentowe zaufanie. Dziękuję Bogu, że skończyło się to tylko na draśnięciach, siniakach, samochodzie, który poszedł do kasacji i przemyśleniach – życie jest naprawdę bardzo kruche i trzeba o nie dbać.

L.: Trenerom rozwoju osobistego często zarzuca się, że uczą jak manipulować innymi. Jak odniósłbyś się do tego stwierdzenia?

M. Cz.: Podstawą pracy z ludźmi jest intencja. Jeżeli jest ona dobra, zgodna z wartościami i etyczna, to nie ma podstaw w ogóle wgłębiać się w ten temat. Uważam, że wszystko, co robimy do nas wraca. Dlatego prawdziwym celem powinno być służenie ludziom swoim produktem czy usługą, a nie chęć wzbogacenia się. Ludzie są różni. Różne są przez nich wykonywane zawody, które mają swoje jasne i ciemne strony. Dlatego tak ważne są intencje, które kierują działaniem. Swoją pracą staram się pomóc czy wesprzeć doświadczeniem, które sam zdobyłem lub zdobyli je inni ludzie. To, że ktoś kupi szkolenie, nie gwarantuje sukcesu, do tego potrzebna jest własna praca. Ja pomagam ludziom zmienić myślenie i je uprościć. Swoim działaniem buduję swoją markę. Nie kupuję reklam. Chcę, żeby ktoś wyrobił sobie na mój temat określone zdanie i dbam o to, żeby było dobre. Na taj podstawie to wszystko się rozwija.

L.: Uczysz jak być zdyscyplinowanym, a jednocześnie szczerym wobec siebie. Dopingujesz, kiedy przychodzi kryzys. Kto cię wspiera, kiedy przestajesz wierzyć w to, co robisz?

M. Cz.: Przyznam, że przez długie lata nikt mnie nie wspierał i tę siłę musiałem czerpać z siebie. Przepłaciłem to zdrowiem, ale od dłuższego czasu, moim największym wsparciem, jest rodzina. Przede wszystkim, moja żona, jest dla mnie ogromnym motorem, napędzającym do działania. Duże wsparcie dostaję od przyjaciół i ludzi, którzy rozumieją to, co robię. Stworzyłem sobie nawet pewien katalog, w którym znajdują się referencje i opinie. Czasem dobrze jest zajrzeć do środka i przeczytać, o tym,  jak życie innych ludzi się zmieniło dzięki pracy ze mną. 

L.: Joseph Murphy, autor ,,Potęgi podświadomości” twierdzi, że można zostać tym, kim chcesz. Czy ty też tak uważasz?

M. Cz.: Ja uważam, że sukcesem jest poznanie siebie i znalezienie tego, co chcemy robić. Bardzo wielu z nas zagłusza swoje marzenia i boi się o nich mówić. Krępujące pytania typu: ,,A kto ci za to zapłaci?”, ,,Jak chcesz z tego żyć?” powoduje, że tracimy pewność i poddajemy się wpływowi środowiska. Najważniejsze, to przekonać się, co chce się robić, co ma się w sercu, a potem spotka się ludzi, którzy będą chcieli za to zapłacić. Należy przy tym pamiętać, że ludzie czują twoje zaangażowanie. Jeśli pracujesz tylko dla pieniędzy, to nie wyjdzie z tego za wiele.

L.: Kto jest dla Ciebie mistrzem rozwoju osobistego? Za co go cenisz?

M. Cz.: Brian Tracy przemawia do mnie kilkoma bardzo ważnym aspektami. Najważniejszy, jest osobą, która posiada duże doświadczenie i się nim dzieli. Pracował w sprzedaży, w rozwoju i napisał na ten temat wiele książek. Trzy razy spotkałem się z nim osobiście, czego nie miałem okazji zrobić z Dale’m Carnegie, drugą ważną dla mnie osobą. Jego książka ,,Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi” jest znakomitym instruktarzem w dziedzinie komunikacji.

L.: Napisałeś książkę ,,Świadome relacje”. Możesz o niej opowiedzieć?

M. Cz.: ,,Świadome relacje” to książka w formie poradnika, który traktuje o tym, jak sobie radzić w kwestiach komunikacji. Obecnie pracuję nad drugą, która będzie o samodoskonaleniu i samodyscyplinie. Z moich obserwacji wynika, że to właśnie są sfery, które przysparzają ludziom wiele problemów. Będzie to forma zeszytu ćwiczeń, z konkretnymi zadaniami do wykonania.

L. To wszystko wymaga twórczego podejścia do życia. Kiedy zrodził się pomysł napisania książki?

M. Cz.: Pomysł na napisanie książki pojawił się kilka lat temu, kiedy wychodząc naprzeciw swoim problemom w związku, zacząłem analizować to, co w nim było nie tak i jakie rzeczy wpłynęły na to, że stał się lepszy. Odbyłem też praktyki, które polegały na pracy z parami (było ich około trzysta trzydzieści). W rezultacie miałem świetne wyniki, bo większość par wyjaśniła sobie pewne rzeczy i dała sobie szansę.

L.: Ostatnio sam przekroczyłeś własne bariery i stworzyłeś swój kanał na Youtube. Czy czas pandemii zmusił cię do sięgnięcia po dodatkowe środki komunikacji, czy po prostu, nadszedł czas na następny krok?

M. Cz.:  No właśnie muszę cię zdziwić, bo jeśli chciałbym odpalić kanał na Youtube w czasie pandemii, to zrobiłbym to na początku marca, albo nawet już w lutym. Internet cieszył się dużym zainteresowaniem, ale ja świadomie przeczekałem ten boom. Miałem wrażenie, że ludzie mają przesyt Internetu – zdalna praca, zdalne nauczanie, zdalne spotkania… Tego było za dużo. Ludzie potrzebowali trochę odpoczynku. Nie zamierzałem z nikim się ścigać, czy tworzyć konkurencji. Chciałem, żeby to wszystko rozwijało się po swojemu, bo Youtube nie jest dla mnie narzędziem biznesowym w aspekcie czerpania dochodów. Tą formą chcę dotrzeć do ludzi, przedstawić się, zaprezentować.

L. Jesteś niesamowicie, otwartą, pozytywną osobą, ale nawet Ty potrzebujesz uciec od ludzi i natłoku pytań. Co wtedy robisz?

M. Cz.: Najczęściej uciekam na łono natury. Mamy z żoną działkę nad Soliną i właśnie tam odpoczywam. Lubię też podróże. Staram się dużo jeździć, zwiedzać ciekawe miejsca, muzea, eksponaty. Na Google Maps mam zaznaczone ponad cztery tysiące miejsc, które chcę odwiedzić.

L. I na koniec stałe pytanie w ,,Projekcie Sztuka”. Co chciałbyś powiedzieć ludziom z przyszłości?

M. Cz.: Nie akceptujcie wszystkiego, co dostajecie od życia, tylko zastanówcie  się, co jest dla was istotne i dbajcie o relacje, bo w nich odnajdziecie siłę w trudnych momentach.

 L.: Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę wielu sukcesów i siły w dążeniu do spełnienia marzeń.

M. Cz.: Również dziękuję i bardzo się cieszę, że mogliśmy się spotkać na twoim blogu.

0 thoughts on “Projekt Sztuka: ,,Dążenie do celu to, przede wszystkim, praca nad samym sobą.” – wywiad z Michałem Czekajem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »