Alicja Sinicka: Rozpoczęła swoją karierę pisarską od powieści romantycznych z elementem sensacji. Na początku 2020 roku zaskoczyła fanów kobiecym thrillerem psychologicznym ,,Stażystka” i zyskała jeszcze szersze grono czytelników. W swoich powieściach koncentruje się na ludzkich obsesjach i wstydliwych tajemnicach, które kryją się za zamkniętymi drzwiami naszych domów.
Lucy: Z wykształcenia jesteś ekonomistką. Co wpłynęło na decyzję, aby zostać pisarką i co to dla ciebie znaczy?
Alicja Sinicka: Zawsze chciałam pisać. Od małego czułam w głowie nadmiar emocji, myśli. Przez długi czas wydawało mi się, że tak jest zbudowany człowiek, że każdy w ten sposób funkcjonuje. W dzieciństwie chyba rzeczywiście tak było, tylko później wszystkim zaczęło przechodzić, a mi no cóż, zostało. Wyobraźnia nie dawała mi spokoju, dobijała się do bram mojej świadomości. Często myślałam o pisaniu, tylko, że nie miałam pojęcia jak się za to zabrać. Napisanie książki było dla mnie czymś nieosiągalnym. W końcu zaczęła, pod wpływem impulsu. Potem powoli rozwijałam pierwszą historię, dużo wykreślając, ucząc się samej siebie i warsztatu. To było trudne. Teraz pisanie jest dla mnie jedną z najważniejszych aktywności w życiu, czuję, że bez niego nie byłabym już sobą.
L.: W twoich dreszczowcach, głównymi bohaterkami są kobiety. Zaplątują się w sieć trudnych i zaskakujących sytuacji. Masz jakieś sposoby, żeby się nastroić na atmosferę psychozy, którą fundujesz sowim bohaterkom?
A. S.: To przychodzi naturalnie. Nie wywołuję tego u siebie. Uwielbiam tworzyć atmosfery osaczenia emocjonalnego, opisywać skrajne uczucia. Mam wrażenie, że to w nich ukryta jest prawda o człowieku.
L.: W swoich powieściach nie boisz się poruszać trudnych tematów związanych z przemocą fizyczną i psychiczną wobec kobiet. Skąd czerpiesz wiedzę psychologiczną na uwiarygodnienie swoich postaci?
A. S.: Głównie z książek i artykułów naukowych. Zawsze dużo czytam o danym zagadnieniu, o skłonnościach psychicznych, o różnych patologiach, dopiero potem siadam do pisania.
L.: Twój cykl oławski, cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. Czy planujesz nową powieść z Oławą w tle?
A. S.: Nowa seria ma miejsce w fikcyjnych miastach, lub w miastach bezimiennych, co daje mi swobodę twórczą. Myślę, że kiedyś jeszcze wrócę do Oławy, ale na razie od niej twórczo odpoczywam.
L.: Obecnie na koncie masz sześć powieści. Debiutowałaś książką ,,Oczy wilka”. W słowach do Czytelnika powiedziałaś: ,,Gdybym nie wyrzuciła scen, które według mnie były słabe, ,,Oczy wilka” miałyby około tysiąca stron. Z tak wielu rzeczy zrezygnowałam dla dobra tej historii.” Jak wygląda u ciebie proces twórczy?
A. S.: Początkowo rzeczywiście dużo słów wyrzucałam, byłam wobec siebie bardzo krytyczna, nie ufałam sobie. Wychodziłam z założenia, że wszystko co piszę musi być najlepszą wersją, nie szłam na żadne kompromisy. Teraz się bardzo upłynniłam. Jest mi łatwiej, bo mam już warsztat. Od samego początku stawiam jednak na dyscyplinę. Piszę codziennie określoną liczbę słów. Gdy nie udaje mi się zrealizować dziennego celu, odczuwam niepokój.
L.: Jak zmienia się życie kobiety, która w pewnym momencie stoi na czele bestsellerowych powieści?
A. S.: To jest proces, który powoli wpływa do życia. Nie ma momentu przełomowego, że wczoraj jeszcze nic nie było, a dzisiaj jest już bardzo wiele. Zdążyłam się już przyzwyczaić do zmiany trybu pracy i życia. Zawsze powtarzam, że świat literatury jest piękny, bardzo łatwo było mi się się w nim odnaleźć. Na pewno więcej rozmawiam z czytelnikami, poznaję co raz lepiej świat wydawniczy. Dużo się dzieje. Każdy dzień jest niespodzianką.
L.: Wiadomo, że gusta są różne i nawet jeśli duża większość ludzi chwali, spotyka się i takich, którzy krytykują. W jaki sposób reagujesz na nieprzychylne opinie recenzentów?
A.S.: Konstruktywną krytykę przyjmuję w dużym skupieniu, próbuję wydestylować z niej to, co dla mnie najważniejsze. Płytkie narzekanie ignoruję.
L.: W swoich powieściach w różny sposób charakteryzujesz kobiecą psychikę, ale zauważyłam, że łączy je jedna cecha – zawziętość w dążeniu do celu. Jak zdefiniowałabyś samą siebie?
A.S.: Na pewno jestem bardzo uparta. Lubię osiągać wyznaczone cele, czasem wręcz czuję się niewolnikiem własnej ambicji. Powtarzam sobie: „Odpuść”, ale moje wewnętrzne ja tego nie słucha. Czasem chciałabym, żeby jednak posłuchało. Wierzę w to, że szczęśliwe życie to przede wszystkim spokój dnia codziennego.
L.: Pisarstwo to zajęcie obciążające umysł. Czy ulegasz emocjom pod wpływem, których są bohaterki twoich powieści?
A.S.: Tak bardzo współodczuwam ich wewnętrzny świat. Zatracam się w nim. Podczas pisania jestem przeciągiem, przez który przelatują kolejne postacie.
L.: Co robisz, kiedy masz wrażenie, że akcja stoi w miejscu, a ty nie znajdujesz pomysłu, jak dalej ją pociągnąć?
A.S.: Staram się do tego nie doprowadzać. Plan robię zawsze na początku biorąc pod uwagę to, żeby akcja szła do przodu. Potem jest już tylko jego realizacja.
L.: Niektórzy polscy pisarze szczerze przyznają, że nie czytają książek innych polskich autorów. Podobnie jest z czytelnikami. Jak myślisz, skąd się wzięło przekonanie, że zagraniczna literatura jest lepsza?
A.S.: Nie wiem, ja czytam po prostu dobre książki. Nie patrzę na narodowość pisarza, tylko na recenzje. Przecież ludzie na całym świecie są tacy sami. To nie ma znaczenia z jakiego kraju pochodzi autor, jeśli umie pisać, to napisze ciekawą książkę.
L.: Zanim się z tobą pożegnam, zadam ostatnie pytanie, które jest stałym elementem Projektu Sztuka. Jaką mądrość przekazałabyś przyszłym pokoleniom?
A.S.: Czytajcie dobre książki, dbajcie o swoje wnętrze. Wszystko przeminie, a ono zostanie z Wami do końca.
L.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia przy kolejnych książkach 🙂
Źródło zdjęć: Monika Kapelewska.