Projekt Sztuka: ,,Gdy zaczynałam swoją przygodę z pisaniem, tworzenie książek dla kobiet wydawało mi się… banalne” – wywiad z Agatą Przybyłek

Agata Przybyłek – absolwentka psychologii na Uniwersytecie Gdańskim, w przeszłości dziennikarka portalu rodzicielskiego. Debiutowała w 2015 roku, gdy tworzenie fabuły pełnej miłosnych perypetii i zaskakujących żartów potraktowała jako autoterapię. Od tamtej pory ukazało się ponad dwadzieścia książek jej autorstwa, a kolejne humorystyczne serie podbiły serca (i półki!) polskich czytelniczek.

Pisze głównie powieści obyczajowe oraz komedie romantyczne. Z tymi pierwszymi trafia szczególnie do tych czytelniczek, które – podobnie jak sama autorka – uwielbiają prozę Nicholasa Sparksa. Z jednej strony Agata Przybyłek uwielbia bawić i sprawiać, by jej książki pomagały oderwać się od problemów dnia codziennego, a z drugiej chętnie porusza tematy społeczne i przemyca do książek swoją wiedzę psychologiczną. Najbardziej jednak lubi pisać o miłości, która jest głównym motywem charakteryzującym twórczość pisarki.

Mieszka w małej miejscowości nieopodal Szczecina z mężem oraz psem Emmą – owczarkiem niemieckim. Uwielbia przesiadywać na werandzie swojego domu i wymyślać kolejne historie, choć – jak podkreśla – każda z jej fabuł przynajmniej w niewielkim stopniu musi być zainspirowana prawdziwym życiem.

Lucy: Zawsze intryguje mnie, w jak różny sposób pisarze dochodzą do miejsca, w którym są. Jestem ciekawa, jak rozpoczęła się twoja pisarska droga.

Agata Przybyłek: Och, to było już wiele lat temu. Właściwie, to zawsze coś pisałam, ale pierwszą powieść stworzyłam po maturze, w wakacje po swoim pierwszym zawodzie miłosnym. Chyba po prostu chciałam wyrzucić siebie pewne emocje i uczucia. Stworzyłam bohaterkę, która znalazła się w jeszcze trudniejszej sytuacji niż ja i tak powstała moja debiutancka powieść pt. „Nie zmienił się tylko blond”. Pisałam ją właściwie dla samej siebie, ale po kilku latach wysłałam plik do wydawnictw i właśnie wtedy zaczęła się na poważnie moja literacka przygoda. Zwariowana historia o Iwonce spodobała się Czwartej Stronie, a ja napisałam kolejną część tej serii, a potem tak wciągnęłam się w tę pracę, że piszę do dziś.

L.: W twoich powieściach nie brakuje humoru i romantycznych zakończeń. Jakimi wyznacznikami kierujesz się w swoim życiu?

A.P.: Staram się patrzeć w przyszłość z nadzieją i szukam w życiu superlatywów. Nie powiedziałabym, że jestem niepoprawną optymistką, ale zdecydowanie wolę widzieć szklankę do połowy pełną niż pustą a świat w jasnych, nie ciemnych barwach. Najważniejszą wartością jest dla mnie natomiast rodzina, co znajduje odbicie chyba w każdej z moich powieści. Uwielbiam też ciszę, szukam w życiu spokoju i lubię wsłuchiwać się w siebie – w swoje serce i myśli.

L.: Kiedyś powiedziałaś, że podczas studiów wstydziłaś się przyznać profesorom, że piszesz historie obyczajowe. Dlaczego?

A.P.: Gdy zaczynałam swoją przygodę z pisaniem, tworzenie książek dla kobiet wydawało mi się… banalne. Przez długi czas właściwie tylko moja promotorka pracy magisterskiej wiedziała, że jestem pisarką, przyznałam jej się do tego, bo ona bardzo lubiła czytać książki. Pewnego razu, podczas naszego spotkania, wpadł do gabinetu pani profesor inny pracownik uczelni, a my akurat rozmawiałyśmy o mojej powieści. Dowiedział się kim jestem, a ja trochę się zawstydziłam – pomyślałam sobie coś w stylu: to poważny naukowiec, a ja znowu wyjdę na dziewczynę z głową w chmurach, która lubi pisać o miłości. Ten mężczyzna zauważył moje zmieszanie i powiedział mi wtedy coś bardzo ważnego: że przeczytanie książki może czasem pomóc człowiekowi bardziej niż psychoterapia. Porozmawialiśmy o roli książek w życiu człowieka przez chwilę, a ja po tej konwersacji przestałam się wstydzić tego, co robię. Chyba tak naprawdę dopiero wtedy zrozumiałam, że książki były i są człowiekowi bardzo potrzebne. Z wielu, wielu względów.

L.: W swoich powieściach wykorzystujesz psychologię, którą studiowałaś. W jaki sposób podchodzisz do bohaterów, pojawiających się w twoich książkach? Zżywasz się z nimi, zaprzyjaźniasz, a może wraz z ostatnią napisaną stroną, pozwalasz im odejść?

A.P.: Gdy piszę, zawsze przejmuję emocje swoich bohaterów. Żyję ich radością, przeżywam z nimi smutne momenty, niekiedy zdarza mi się uronić łzę. Bardzo głęboko wnikam w kreowany przez siebie akurat świat, ale uważam, że to dobrze. Mam wrażenie, że dzięki temu moje książki są bardziej autentyczne, bliższe czytelniczkom, prawdziwsze.

L.: Twoja seria z domkami cieszy się dużą popularnością. Łączysz w nich historie mające miejsce w teraźniejszości z tymi, które na zawsze pozostały przeszłością. Skąd czerpiesz inspiracje?

A.P.: Seria z domkami to chyba najbliższa mojemu sercu seria, jaką stworzyłam. Te historie są trochę takie, jak ja i zawierają w sobie wszystkie elementy, które sama lubię w powieściach. Są romantyczne choć nie pozbawione problemów, spokojne, czasami nostalgiczne. Większość ludzi jest w nich dobra, tak po prostu, a ja wierzę w dobry świat. No i ich fabuła rozgrywa się zawsze w urokliwych miejscach, którym sama oddałam serce w ciągu mojego życia. Zwykle w małych miejscowościach, w których czas płynie wolniej nie w wielkich, hałaśliwych miastach. Ludzie są skłonni sobie pomagać, człowiek ma czas zastanowić się nad pewnymi rzeczami, zajrzeć w siebie. Do pisania tej serii inspiruje mnie po prostu życie i moja wrażliwość.

L.: Prowadziłaś blog ,,Informator czytelniczy”. Trudniej napisać własną powieść, czy szczerze zrecenzować i ocenić czyjąś pracę?

A.P.: Zanim zaczęłam pisać książki faktycznie prowadziłam przez jakiś czas bloga z recenzjami i pewnie kiedyś powiedziałabym, że łatwiej jest pisać recenzje, w końcu są krótsze (śmiech). Teraz jednak, gdy siadam do pisania powieści, wcale nie przeraża mnie ilość stron do napisania ani problemy bohaterów, z którymi muszę się zmierzyć. Czasami mam wrażenie, że mój umysł już sam wie, co ma robić, jak ma splatać różne historie i wątki. Moja odpowiedź brzmi więc: zdecydowanie łatwiej mi teraz pisać powieści. Nadal jednak polecam swoim czytelniczkom w mediach społecznościowych dobre książki, które wpadły mi w ręce, choć już nie piszę recenzji.

L.: Jesteś młoda, utalentowana, pracowita i zorganizowana. Posiadasz wspierającą rodzinę. Wydajesz książki, które pokochali czytelnicy. Czy od życia można chcieć czegoś więcej?

A.P.: Masz rację, jestem kobietą spełnioną. Od dziecka marzyłam o byciu pisarką, o posiadaniu swojego miejsca na świecie oraz kochającej rodzinie. Jak zauważyłaś, wszystko to mam i co wieczór za to dziękuję. Ale jestem też osobą ambitną, tym typem, który zawsze stawia sobie jakieś cele, zawsze chce do czegoś dążyć, więc wydaje mi się, że chyba nigdy nie dojdę do takiego momentu w swoim życiu, w którym zacznę się nudzić. W najbliższym czasie na pewno zamierzam sprawdzić się w roli mamy, niedługo urodzi się moja córeczka. A potem… Kto wie?

L.: Którą swoją powieść określiłabyś, jako najbliższą twojemu sercu i dlaczego?

A.P.: Tak, jak wspomniałam, najbliższa mojemu sercu jest seria z domkami, ale napisałam też powieść opartą na własnych doświadczeniach życiowych tj. „Masz wiadomość”. Jest to opowieść o miłości, która rodzi się na portalu randkowym i sama właśnie w internecie poznałam kiedyś chłopaka, który później został moim mężem. Zapisałam w niej nawet na pamiątkę kilka naszych prawdziwych rozmów i starałam się zakląć w niej emocje, które czułam w tamtym okresie. Może nie jest to dla mnie pamiętnik i sporo faktów zmieniłam na potrzeby fabuły, ale zdecydowanie jest to powieść, do której wracam z największym sentymentem.

L. Wkrótce premiera twojej najnowszej książki ,,Droga, którą przeszłam”. Możesz coś o niej opowiedzieć?

A.P.: „Droga, którą przeszłam”, to dla mnie książka wyjątkowa. Zupełnie inna od moich poprzednich powieści, ale myślę, że bardzo ważna, bo podejmuję w niej kilka bliskich kobietom tematów, mianowicie wątek utraty ciąży i dorastanie bez matczynej miłości. Jest to powieść, w której splatają się dwa wątki – opowieść o młodym małżeństwie, które przeprowadza się na wieś, żeby uciec przed trudną przeszłością oraz o kobiecie, która miała niezwykle smutne dzieciństwo. Ta książka jest pełna tajemnic, momentami mroczna i wręcz przerażająca. Myślę jednak, że niezwykle ważna, bo o sprawach, o których zdecydowałam się napisać, mało się mówi. Ja oddałam jej serce i mam nadzieję, że pokochają ją również moje czytelniczki.

L.: Udzielasz się w mediach społecznościowych, gdzie pokazujesz trochę swojej pracy i urywki życia prywatnego. Dla wielu czytelniczek jesteś swego rodzaju idolką. Czy zdarzyło ci się, że któraś do ciebie napisała, opowiedziała o swoich problemach i oczekiwała porady?

A.P.: Idolka to duże słowo i na pewno nie czuję się niczyją idolką. Bardzo często jednak, po lekturze moich powieści, czytelniczki piszą do mnie o swoich problemach czy refleksjach. Zawsze doceniam takie wiadomości i staram się na nie odpisać, bo szanuję osoby, które zechciały się ze mną podzielić swoimi historiami czy przemyśleniami. Utwierdza mnie to też w przekonaniu, że obrałam dobrą pisarską drogę i udaje mi się tworzyć życiowe historie bliskie kobietom. Jak wspomniałam wcześniej, właśnie takie powieści chcę pisać i jest to dla mnie chyba największa nagroda za pracę, którą poświęcam w tworzenie swoich powieści. Niezmiennie uwielbiam żywy kontakt z czytelniczkami.

L.: Czwarta Strona, wydawnictwo, w którym wydajesz, ogłosiło konkurs na powieść obyczajową. Co poradziłabyś osobom, które planują wziąć w nim udział? Masz jakieś pisarskie triki, dzięki którym łatwiej napisać książkę?

A.P.: Osobom, które pragną wziąć udział w konkursie dam tylko jedną radę: pisz tak, jak czujesz i bądź autentyczny. Każdy diament można oszlifować tak, żeby stał się taki, jak inne, ale moim zdaniem to właśnie te niedotknięte ręką człowieka kamienie są najpiękniejsze.

L.: Zakończę naszą rozmowę pytaniem, które jest stałym elementem w Projekcie Sztuka. Jaką mądrość przekazałabyś przyszłym pokoleniom?

A.P.: O rety, a może wrócimy do tego pytania za jakiś czas, gdy już będę siwa, siedziała przy kominku na bujanym fotelu i robiła na drutach? Może wtedy łatwiej by mi było znaleźć odpowiedź? Na ten moment mam właściwie do powiedzenia tylko jedno: żyj tak, jak tego pragniesz, w zgodzie ze sobą i w taki sposób, żeby później niczego nie żałować. Jeśli pragniesz pisać, pisz, jeśli chcesz leczyć ludzi, zostań lekarzem i na nikogo się nie oglądaj. Nie ulegaj powinnościom i żadnej presji społecznej. Życie jest jedno i warto je przeżyć jak najpiękniej.

L.: Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w dalszych projektach.

A.P.: Ja również dziękuję za szalenie ciekawe pytania i życzę Ci wszystkiego, co najlepsze.

Źródło fotografii: Agnieszka Werecha-Osińska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »