Uwaga! Pali się!

A jeśli ktoś się dowie? Ta myśl towarzyszyła mi przez ostatnie lata. Dobijała się do mojej głowy niczym dzięcioł szukający larw. Teraz, kiedy ogień zajmuje pomieszczenia wiem, że moja tajemnica ulotni się wraz z oczadziałymi resztkami tlenu.
Był taki moment, że chciałem puścić ten dom z dymem. Wylałem wtedy na ciężkie zasłony, butelkę whisky i zapaliłem zapałkę. Pomyślałem jednak o Dorocie. Gdyby to widziała, spojrzałaby na mnie chłodnym wzrokiem, ciemne brwi uniosłaby w lekkim zdziwieniu, a nerwowy oddech, uwydatniłby obojczyki. Widzę ją w każdym centymetrze tego domu. Nie miałbym odwagi odebrać sobie tego widoku. Ale skoro już ktoś mnie wyręczył… Policja znajdzie winnego, a ja będę czysty-jak zawsze.
Jedyny problem, jak zdołam wyjść niezauważony z metalowym sejfem. Jestem pewien, że gromada gapiów już stoi w bezpiecznej odległości. Nie uniknę niemych pytań: ,,Co to jest?”, ,,Dlaczego jest tak ważne?”.
Słyszę wycie syren. Wyciągam z sejfu naszyjnik-tylko on wiąże mnie z całą sprawą. Dym zaczyna drapać moje gardło i wyciska z oczu łzy. Bynajmniej, nie są to łzy rozpaczy. W końcu nadszedł dzień, kiedy przestanę myśleć o tym cholernym zdarzeniu!
Na dnie spoczywa złoty łańcuszek z wisiorkiem słońca, ale gdzie jest księżyc, który był jego częścią? Podnoszę kartkę, której tu nie wkładałem i czytam drukowane litery: ,,Zdziwiony? Wierz mi, te płomienie to jeszcze nie piekło.”
Fala mdłości podpływa mi do gardła. Zgniatam kartkę i ciskam w ogień. Do kieszeni spodni wsuwam niekompletny naszyjnik i wychodzę przed dom. W moją stronę biegnie ratownik medyczny.
— Coś panu dolega? — pyta. Widzi we mnie ofiarę i niech tak pozostanie.

Tekst zgłosiłam do konkursu na http://blog.pasjapisania.pl/2018/11/04/pozar-ratuj-mozesz-konkurs/  i tam ukazał się po raz pierwszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »