Mój debiut

O, mój ,,Śląsku”!

Jakże ja się cieszę! W październikowym numerze ,,Miesięcznika społeczno-kulturalnego Śląsk”, ukazało się moje debiutancie opowiadanie ,,Posegregowani”.
Moja radość jest ogromna! Jestem pełna nadziei, że to dopiero początek mojej pisarskiej drogi.
Pisanie jest dla mnie wielką pasją, odskocznią od codzienności, ale też wytężoną pracą i walką z własnymi słabościami. Ciągłe podnoszenie poprzeczki jest nieuniknione, ale dla takich momentów warto to robić.
Oto fragment mojego opowiadania ,,Posegregowani”:

,, Wychodzę z samolotu – ciepło południowej Grecji głaszcze moje odkryte ramiona, dając nadzieję, na zapomnienie o codzienności i czynnościach, które brudzą jej poszczególne warstwy.
Idąc po płycie lotniska w Salonikach, wpatruję się w drżące powietrze, roztapiające się w czterdziestostopniowym upale i zastanawiam się, jakim cudem nadal czuję chłód samolotowej klimatyzacji i dotyk Jacka, który trącił mnie poprawiając torbę na ramieniu.
Natalka przytula pluszową brązową małpkę, kupioną zeszłego roku na wakacjach w Turcji. Kiedy jeszcze wszystko było jak zawsze – prosto, normalnie, gdy mieściliśmy się w ramach przykładnej rodziny.
— Witaj, Chakidiki! — mówię, obraca się za mną kilka osób.
Jacek rozciąga usta w krzywym grymasie, mierzy mnie pogardliwym wzrokiem. Zmarszczki wokół oczu pogłębiają się.
Kiedyś powtórzyłby przywitanie, żegnając się z pracą na czas urlopu. Zawsze zazdrościłam mu tej umiejętności, rozdzielenia każdej dziedziny życia, w sposób poukładany, jak zakładki w segregatorze – niebieska praca, zielona sport, żółta spotkania ze znajomymi, czerwona rodzina.
Wchodzimy na teren lotniska – parami, rodzinami. Nikt nie zawiera znajomości na ten ułamek chwili. Pewnie i tak się już nie spotkamy, po co więc wymieniać uprzejmości typu: ,,ale gorąco”, ,,w Polsce było dużo chłodniej”.
Cierpliwie czekamy na walizki. Jacek się nie odzywa, chociaż zapewniał, że wszystko będzie jak zawsze! Te wakacje będą równie udane jak poprzednie, a jednak nie. Nie jest aktorem! Tak łatwo go przejrzeć! Przyglądam się mu i widzę, że zaszła w nim zmiana. Postarzał się? Ma trzydzieści dziewięć lat, tak samo jak ja, ale ja chyba nie mam tylu siwych włosów? Moja fryzjerka pewnie wie lepiej, ale tak! Moje włosy przy skroniach nadal pozostają marchewkowo rude. Jego włosy poprzeplatane są szarymi nitkami, jakie mróz maluje na szybie zwiastując ochłodzenie.
— Mamy już wszystkie. Możemy iść — oznajmia Jacek. Ciągnie za sobą dwie walizki, ja trzymam torebkę i Natalkę za rękę.
Kierujemy się w stronę wyjścia, gdzie rezydentka biura podróży z uśmiechem, słodkim jak dojrzała pomarańcza, pokazuje miejsce zbiórki. Idziemy za tłumem, w takt kręcących się kółek walizek. Jestem pewna, że w każdej z nich spakowane jest to, co najlepsze – zwiewna sukienka, używana tylko w upalne dni, bawełniane koszulki, strój kąpielowy, zakrywający niedoskonałości i wygodne sandały, które nie robią pęcherzów. Chcemy czuć się bogato i wyjątkowo. Zdjęcia na Insta muszą być w odpowiedniej oprawie, świetle i klimacie. Niech zazdroszczą mi tego wszystkiego, chociaż nie wiedzą o mnie nic! Niech widzą, co chcą widzieć, mnie też wtedy jest łatwiej.
Odbieramy kopertę z informacjami dotyczącymi pobytu. Ubezpieczenie, numer do rezydentki. Jacek zawsze ma wszystko pod kontrolą. No może nie wszystko, ale teraz mamy wakacje i obiecaliśmy sobie o tym nie mówić – o tym niepotrzebnym łachu, spakowanym przez czystą nieuwagę!
Wsiadamy do autokaru. Przed nami prawie godzina jazdy, ale widoki za szybą są ładne. Zachłannie wpatruję się w nie i zastanawiam się, jak to będzie. Z pewnością nie po staremu -ale czy po ,,nowemu” znaczy lepiej?
Jacek zajmuje miejsce przede mną i Natalką. Nie rozmawiamy, przecież nie będziemy się przekrzykiwać, żeby robić pozory. I na to przyjdzie pora. A jednak żałuję, że nie może być po staremu. To tak jakbym nie mogła zmieścić się w ulubioną sukienkę, może trochę ,,schodzoną”, ale wygodną. Szkoda! Do nowej będę musiała się przyzwyczaić i upewnić, że nie widać w niej tego, że nie mam już dwudziestu lat.
W końcu jest i nasz hotel, zgrabny, żaden moloch. Już na pierwszy rzut oka przypada mi do gustu. Ustronne miejsce, z dala od miasta wszystkim nam dobrze zrobi. Może jest szansa, że nie udusimy się oparami własnego nieszczęścia? Może w końcu spojrzymy na siebie w innym świetle? Południowym, spokojnym. Bez wymagań i wyrzeczeń – wczasy All inclusive. Czy miłość też jest w pakiecie? Nie doczytałam. Jacek pewne wie, ale nie zapytam o to, jeszcze nie teraz.”

Jeśli jesteście ciekawi dalszego ciągu, zachęcam do zakupienia październikowego numeru ,,Śląska”. Koniecznie podzielcie się wrażeniami!

Źródło cytatu: Lucyna Leśniowska, Posegregowani, [w:] ,,Miesięcznik społeczno-kulturalny Śląsk, nr. 10/2019.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »