Projekt Sztuka: ,,Obserwuję życie” – wywiad z Michałem Pawłem Urbaniakiem

Michał Paweł Urbaniak – ur. w 1987 r. Człowiek żyjący literaturą – prozaik, krytyk literacki, recenzent, nauczyciel pisania. Autor powieści „Lista nieobecności” (Wydawnictwo MOVA, Białystok 2020), współautor antologii „Zemsta jest kobietą” (Wydawnictwo JanKa, Pruszków 2011) oraz „Błąd. Zbiór krótkich opowiadań PROwincji” (Prowincja, Komprachcice 2018). Jeśli akurat nie czyta i nie pisze, zajmuje się przeglądaniem ksiąg metrykalnych. Życie traktuje jak materiał na literaturę.

Z recenzją książki ,,Lista nieobecności” można zapoznać się tutaj: https://lucynalesniowska.pl/lista-nieobecnosci/

Lucy: ,,Lista nieobecności” zbiera pochlebne recenzje. To bardzo dopracowana i misternie skonstruowana proza. Jak długo pisałeś tę powieść?

Michał Paweł Urbaniak: Cieszę się, że doceniłaś konstrukcję powieści. Odpowiedź na Twoje pytanie nie jest oczywista. To, co czytelnicy poznają jako „Listę nieobecności”, jest trzecią wersją tej historii. Pierwszą – rodzaj szkicu – napisałem jeszcze na studiach. Mam go do dziś w archiwach. Ta trzecia wersja powstała w ciągu dziewięciu miesięcy wytężonej pracy. Choć częściowo bazowałem na już istniejącym materiale, to w gruncie rzeczy całkiem nowa powieść.

L. Kiedy zacząłeś pisać książkę, nie wiedziałeś, że świat ogranie pandemia, a temat śmierci stanie się chlebem powszednim. Czy z doświadczeniem bieżących wydarzeń podjąłbyś decyzję o napisaniu ,,Listy nieobecności” w tej samej formie? A może skusiłbyś się dodać jakiś wątek ,,ku pokrzepieniu serc”?

M. P. U. I bez pandemii pewne sprawy nadal są uniwersalne. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych „Lista nieobecności” jest książką zbyt mroczną, zbyt ciężką (choć z drugiej strony bohaterowie przeżywają przecież wiele pięknych, ważnych chwil). Świadomie nie rozrzedzam tego mroku.

L. Poruszasz temat samotności, wyobcowania, śmierci, a zarazem inteligentnie kreślisz pragnienie bycia kochanym. Twoi bohaterowie są pełni wewnętrznych konfliktów. Skąd czerpiesz inspiracje?

M. P. U. Sądzę, że literatura psychologiczna musi brać się z życia, żeby była prawdziwa i przekonująca. Zatem obserwuję życie – ono jest najlepszą inspiracją. Sami bohaterowie nie mają swoich pierwowzorów, choć się zdarza, że – niekoniecznie świadomie – daję im cechy czy zachowania ludzi, których znam. Staram się zawsze zrozumieć moich bohaterów – i mam nadzieję, że czytelnik również okaże im zrozumienie, nawet jeśli nie będzie się zgadzał z ich postępowaniem.

L. Swoją debiutancką powieść dedykujesz Ewie Ostrowskiej, dlaczego właśnie jej?

M. P. U. Myślę, że znajomość z Ewą Ostrowską była jedną z najpiękniejszych historii, jaka dotąd wydarzyła mi się w życiu. Pewnie niejeden pisarz marzy, żeby czytelnik przypadkowo sięgnął po jego książkę i się nią absolutnie zachwycił. Ja byłem takim czytelnikiem, a tą książką (dodajmy, zupełnie zapomnianą) była „Śniła się sowa” Ewy Ostrowskiej. Wrażenia po lekturze zostaną ze mną do końca życia. Do tamtej pory nie sądziłem, że książka może wzbudzić we mnie aż takie emocje. Jakiś czas później miałem okazję poznać Ewę Ostrowską podczas Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Była zdumiona, że przynoszę jej do podpisu „Śniła się sowa”. Później napisałem do niej list. Tak to się zaczęło. Niestety, nie trwało długo, ale odcisnęło się mocno w moim sercu. Wiedziałem, że to właśnie Ewie Ostrowskiej zadedykuję swoją pierwszą powieść – właśnie za tamte niezapomniane emocje.

L. Od wielu lat jesteś związany z literaturą. Jesteś cenionym krytykiem literackim, recenzentem, nauczycielem kreatywnego pisania, prowadzisz blog. Jak się czujesz po tej drugiej stronie?

M. P. U. Literatura jest moim życiem i to jej się poświęciłem. Pisanie recenzji, szkiców literackich, nauczanie – to mnie ukształtowało. Natomiast zawsze traktowałem to wszystko w kategoriach ważnych przystanków na tej właściwej drodze – do pisania książek, opowiadań. Publikuję już od lat, natomiast wydanie powieści jest dla mnie nie tylko spełnieniem największego marzenia, ale przede wszystkim ugruntowaniem własnej tożsamości. Mam wrażenie, że musiałem coś sobie samemu udowodnić.

L. Teraz to Ty jesteś oceniany i poddawany krytyce.

M. P. U. To osobliwe doświadczenie, jeśli weźmie się pod uwagę, że od kilku lat oceniam i krytykuję setki tekstów na kursach kreatywnego pisania. Może się wydawać, że taka praca przygotowuje i częściowo uodpornia na krytykę. Z drugiej strony ta sama artystyczna wrażliwość, która jest nieodzowna przy tworzeniu, sprawi, że w pewnym momencie krytyka mocno zaboli. Zobaczymy. Trzeba zdawać sobie sprawę, że krytyka jest niezbędną częścią literatury, świadectwem tego, że dzieło żyje, „pracuje” w czytelniku.

L. Gdybyś miał się utożsamić z jednym z bohaterów literackich, byłby to…? Dlaczego?

M. P. U. Kiedy byłem młodszy, fascynował mnie Bazyli Hallward, jeden z bohaterów „Portretu Doriana Graya” Oscara Wilde’a (zresztą podobnie fascynowała mnie także książka i jej autor). To we mnie pozostało. Dziś w powieściach ludzie sztuki – niekoniecznie pisarze – są mi właśnie najbliżsi.

L. Pisanie książek to nie tylko wykorzystywanie talentu, ale przede wszystkim ciężka praca. Co mógłbyś poradzić aspirującym pisarzom i pisarkom?

M. P. U. Tak, jest to przeważnie ciężka praca, wymagająca przede wszystkim cierpliwości i wytrwałości oraz poświęcenia – bo czas, który moglibyśmy przeznaczyć na rozrywki, spotkania, odpoczynek, upływa nam za biurkiem, przy stukocie w klawiaturę. Pisanie to walka ze słowami. Coś, co wspaniale prezentuje się w zamyśle, na papierze często wypada blado i nieprzekonująco. Moja rada jest jedna – piszcie i czytajcie uważnie klasyków literatury. To najlepsza nauka pisania.

L. Twoi uczniowie osiągają literackie sukcesy. Co cenisz w ludziach, z którymi pracujesz?

M. P. U. Prowadzenie kursów kreatywnego pisania to wielka frajda, właśnie dlatego, że mogę się spotkać z ludźmi o podobnych ambicjach. Niektórzy dopiero się uczą i podczas kursu zaczynają rozumieć, na czym polega sztuka pisania. Drudzy przychodzą z wielkim kapitałem, ale potrzebują motywacji, feedbacku. Inni w trakcie tych kilku tygodni odkrywają literacką niszę dla siebie, własne – jeszcze nienapisane – powieści. Wreszcie nabierają odwagi, żeby tworzyć. Sukcesy moich kursantów to dla mnie wielkie szczęście i powód do dumy. Wiem, że za każdym z tych sukcesów kryje się bardzo ciężka walka – ze zwątpieniem, ze słabościami (nie tylko tekstu), z niewiarą we własne siły. Otwartość na naukę, pracowitość, wytrwałość, pisanie na przekór przeciwnościom – to cenię w kursantach najbardziej. 

L. Czy masz już plan na następną książkę?

M. P. U. Ta „następna książka” jest już napisana. Jakie będą jej losy – tego sam jeszcze nie wiem.

L. Możesz coś o niej opowiedzieć?

M. P. U. To zupełnie inna książka niż „Lista nieobecności”, choć obie reprezentują prozę psychologiczną. W tej napisanej już książce więcej jest dynamicznej akcji, mniej retrospekcji, bohaterowie wychodzą na zewnątrz. Cóż, mam nadzieję, że czytelnicy przekonają się również do tej drugiej powieści.

L. Już nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam. Z pewnością podzielę się wrażeniami. Zanim skończymy rozmowę, zadam Ci jeszcze pytanie, które jest stałym elementem ,,Projektu Sztuka”. Gdybyś miał ująć w jednym zdaniu myśl dla przyszłych pokoleń, napisałbyś…?

M. P. U. „Czytajcie i kochajcie książki” (nie byłbym sobą, gdybym przekazał cokolwiek innego!)

L. Dziękuję za rozmowę i życzę następnych sukcesów.

M. P. U. Dziękuję.

0 thoughts on “Projekt Sztuka: ,,Obserwuję życie” – wywiad z Michałem Pawłem Urbaniakiem

  1. uczennica says:

    Brawo, Michaś!
    Nasz NAUCZYCIELU,
    wszyscy jesteśmy z Ciebie bardzo dumni!
    Nauka przy Tobie, a zwłaszcza
    „praca nad tekstem”
    przynosi czasem zaskakujące rezultaty.
    Dodajesz nam odwagi, motywujesz, cierpliwie tłumaczysz.
    Wiem, czuję, że słowo po słowie rzeźbisz z nas pisarzy.
    Wolno nam popełniać błędy, wolno się wygłupiać,
    nie znam lepszego miejsca, ani lepszej drogi
    do szczytu marzeń, niż ta, gdzie jestem teraz,
    gdy Ty jesteś naszym Nauczycielem!
    Czytam Twoją książkę, podkreślam ołówkiem,
    zakreślam kolorami, stawiam serduszko,
    gdy słowo, kolor, notatka „zniszczy” piękno.
    Siadam do klawiaturki i stukam, by nauczyć się
    tego, co właśnie przeczytałam… „w nieobecności”.
    Dziękuję Ci za Twój sukces
    i za cierpliwość do nas
    (do mnie? ;))
    uczennica.

    • lucynalesniowska.pl says:

      Ale mnie te słowa wzruszyły! Podpisuję się pod każdym.
      Michał potrafi konstruktywnie krytykować, ale kibicowanie też idzie mu nieźle😉
      No dobra! Chyba nikt nie potrafi tak ślepo wierzyć, że morderczy sprint po tekście, może zamienić się w przyjemny spacer😄
      Tak, Michał. Pamiętam, jak po jednym z pierwszych tekstów, nie potrafiłeś złapać tchu, tak pędziłam z akcją 🤣

  2. Anka says:

    „Publikuję już od lat, natomiast wydanie powieści jest dla mnie nie tylko spełnieniem największego marzenia, ale przede wszystkim ugruntowaniem własnej tożsamości. Mam wrażenie, że musiałem coś sobie samemu udowodnić”. To zdania o wlasnej tożsamości jest bardzo uwalniające.

Skomentuj lucynalesniowska.pl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »